Pod koniec 2015 roku Damian przeszedł pierwszą operację. Guz częściowo usunięto, ale doszło do niedowładu lewej strony ciała oraz pojawiły się problemy ze wzrokiem. W kolejnym roku 12-latka poddano chemioterapii oraz radioterapii. Nowotworu nie udało się jednak pokonać.
W 2017 roku kolejna operacja i wycięcie drugiego ogniska guza. Rodzina myślała, że najgorsze już za chłopcem. Niestety w 2018 roku okazało się, że choroba powróciła.
- W marcu 2018 r. okazało się jednak, że guz odrósł i Damian musiał przejść kolejną – trzecią w swoim życiu operację. Za każdym razem wierzymy, że to już za nami, że pokonaliśmy to, że pokonaliśmy tę potworną chorobę. Rak nieustannie wraca, nie odpuszcza. Tkwimy w najgorszym możliwym koszmarze. Po operacji rozpoczęliśmy leczenie w Centrum Medycznym w Gdańsku, polegające na stosowaniu wiroterapii w połączeniu z innymi lekami onkologicznymi. Terapia w pierwszej fazie polegała na podawaniu co tydzień leków, w związku z czym Damian co tydzień jeździł na terapię do Gdańska. Czekaliśmy na wyniki. Kolejny raz uwierzyliśmy w cud. Kolejny raz uwierzyliśmy w niemożliwe. I kolejny raz popełniliśmy błąd. Rak wrócił! - mówią rodzice Damiana.
Guz powiększa się i powoduje bóle głowy, zawroty głowy, niedowład lewej ręki, nogi, ust, języka oraz padaczkę. Jego stan coraz bardziej się pogarsza. Lekarze w Polsce nie dają mu już żadnych szans na przeżycie. Jedyna i ostatnia nadzieja to szpital w Bochum w Niemczech oraz protonoterapia w Essen. To jednak kosztuje ponad pół miliona złotych. Na stronie https://www.siepomaga.pl/zycie-damiana?fbclid=IwAR00b2FJjVjLP6MW9DqsqD6rRI-kHBcjqClRcOgVZUB5vsljAacVPn18F0o prowadzona jest zbiórka pieniędzy. Na koncie Damiana jest już ponad połowa kwoty.